Wiadomości

Włamywał się i kradł, aż wpadł

Data publikacji 15.03.2017

Trzy samochody zaparkowane na ulicach toruńskiego osiedla Rubinkowo próbował ukraść 26–latek. Jednak, gdy mu się to nie udawało zabierał z ich wnętrza to co miało dla niego jakąkolwiek wartość. Za czwartym razem spłoszył go przypadkowy świadek, który zaalarmował policjantów, przekazując im jednocześnie bardzo dokładny opis włamywacza. Chwilę później podejrzany mężczyzna składał wyjaśnienia. Teraz grozi mu do 10 lat więzienia.

W poniedziałek (13.03.17) około 1: 00 w nocy dyżurny policji w Toruniu odebrał telefon alarmowy, w którym przypadkowy świadek zgłosił włamanie do mercedesa zaparkowanego na ul. Rakowicza. Dyżurny natychmiast wysłał na miejsce patrol z pobliskiego komisariatu. Jak się okazało, sprawca wybił przednią szybę od strony kierowcy i z wnętrza zabrał  m.in. terminal do kart płatniczych, bo auto to na co dzień jeździło jako taksówka, telefon komórkowy i listwy z diodami LED. Pokrzywdzony ocenił straty na kilkaset złotych.

Świadek zdarzenia bardzo dokładnie opisał wygląd sprawcy. Skierowani na miejsce funkcjonariusze zaczęli sprawdzać sąsiednie ulice. Chwilę później zauważyli mężczyznę z plecakiem odpowiadającego przekazanemu rysopisowi. Jak się okazało, w niesionej na plecach torbie miał wszystkie skradzione z pojazdu rzeczy. Odzyskane przedmioty jeszcze tej samej nocy wróciły więc do właściciela.

To jednak nie koniec sprawcy. Śledczy bowiem, analizując sprawy z wcześniejszego okresu, wytypowali tego samego mężczyznę do innego zdarzenia, które miało miejsce tej samej nocy. Policjanci udowodnili mu, że to on stoi za próbami kradzieży: skody, mercedesa i volkswagena. A z tej racji, że żadna z nich się nie powiodła zabrał z wnetrza aut przedmioty, które przedstawiały jakąś wartość. Głównie były to radia samochodwe, ale też CB i nie pogardził też skrzynką z narzędziami.

Wczoraj podejrzany usłyszał cztery zarzutykradzieży z włamaniem, za co grozi mu do 10 lat więzienia.

Autor: opracowano na podstawie info podinsp. Wioletty Dąbrowskiej
Publikacja: Kamila Ogonowska

Powrót na górę strony